poniedziałek, 8 grudnia 2014

8.

Tytuł: JOYLAND
Tytuł oryginału: "Joyland"
Autor: Stephen King
Ilość stron: 336
Rok wydania: 2013
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Ocena: 6/10





Opis:
Devin Jones, student college’u, zatrudnia się na okres wakacji w lunaparku, by zapomnieć o dziewczynie, która złamała mu serce. Tam jednak zmuszony jest zmierzyć się z czymś dużo straszniejszym: brutalnym morderstwem sprzed lat, losem umierającego dziecka i mrocznymi prawdami o życiu – i tym, co po nim następuje. Wszystko to sprawi, że jego świat już nigdy nie będzie taki sam...
Życie nie zawsze jest ustawioną grą. Czasem nagrody są prawdziwe. Bywają też cenne.

Pasjonująca opowieść o miłości i stracie, o dorastaniu i starzeniu się – i o tych, którym nie dane jest doświadczyć ani jednego, ani drugiego, bo śmierć zabiera ich przedwcześnie.


Recenzja: 
Kolejna książka King'a, kolejne mini rozczarowanie, kolejna chęć przerwania książki, kolejne zaskoczenie na sam koniec. Tak w skrócie można opisać co czułam podczas czytania tej książki. Po raz kolejny dzieło King'a wzbudziło we mnie mieszane uczucia i sama nie wiem jak ocenić tę książkę.  

Zacznijmy od fabuły, która sama w sobie była ciekawa, ale niewykorzystana we właściwy sposób. Młody chłopak, wesołe miasteczko, historia morderstwa sprzed lat... czego chcieć więcej? Otóż akcji. Wartkiej akcji, której brakowało mi w tej książce. Przez ponad 2/3 książki brnęłam przez problemy i opowieści głównego bohatera, które tak naprawdę sprowadzały się do nikąd. Dopiero podczas czytania ostatnich kartek poczułam dreszczyk emocji. Mimo, że dość ciekawie wszystko było opisane i opowiedziane to wiało nudą. Nic nie poradzę, że wymagam od horrorów/kryminałów, aby cały czas coś się działo. Dlatego też często przeżywam rozczarowanie. W tym przypadku nie było inaczej.

Bohaterowie, wśród których mogę się przyczepić tylko do Devin'a Jones'a i jego dramatyzowania i biadolenia na temat tego jak bardzo chciałby mieć za sobą pewne sprawy. Nienawidzę, gdy bohater, a tym bardziej główny, użala się nad sobą i piszę jak ogromne są jego życiowe problemy. W niektórych fragmentach czułam się jak przy kolejnym odcinku "trudnych spraw". Reszta bohaterów była ciekawa i dobrze napisana. Podobało mi się, że nie ma suchych opisów ich wyglądu i zainteresowań, tylko wszystkiego dowiadujemy się z czasem. To było dobre posunięcie ze strony autora.

Język to nic nadzwyczajnego. Prosty, zrozumiały i zwykły. Tym razem pomogło mi to w czytaniu, bo książka była lekka i szybko mijałam kolejne kartki. Jestem wdzięczna za prostotę.

Wielowątkowość lektury pozwoliła mi na to, że nie usypiałam przy czytaniu. Nie do końca skupialiśmy od początku na morderstwie, ale i na innych ożywiających książkę wydarzeniach. Dziewczynka w czerwonej pelerynie, pies Howie, pan Easterbrook, chłopiec i jego pies.. to tylko nie które z "tytułów" wątków jakie zostały poruszone i to one prawie najbardziej mi się podobały.

Zakończenie. O bogowie! Zakończenie to najlepsze co w tej książce. Nigdy w życiu nie spodziewałabym się tego kto został tajemniczym mordercą i to było cudowne, bo w wielu książkach na samym początku domyślamy się zakończenia. Cudowne jest miejsce rozgrywania się akcji, bo przecież (spoiler!) Carolina Spin, diabelski młyn, który może zatrzymać tylko ktoś na dole, a nikogo nie ma, to świetne miejsce na potyczkę między mordercą, a tym który odkrył prawdę. Poruszona podczas akcji, a później doprowadzona do łez, gdy dowiadywałam się jak kończą drugoplanowi bohaterowie, mimo wszystkich wad dobrze oceniam tę książkę.

Nie jestem przekonana do dzieł King'a, ale z pewnością sięgnę po kolejne, by upewnić się moich uprzedzeń i postawić ostateczną opinię. Na razie ją tworzę. Wszyscy zachwycają się powieściami autora, ale nie ja. Nie potrafię z entuzjazmem zacząć czytać jego książki co z pewnością wpływa jakoś na radość z czytania, której jest nie wiele podczas czytania King'a.

Ta książka była pomieszaniem niezadowolenia i zadowolenia. Odnoszę wrażenie, że sam autor męczył się z powieścią i ciężko było mu wymyślać nowe wątki. Czekał na zakończenie jak ja. Dobre jest określenie na autora "mistrz grozy", ale na pewno nie "mistrz obyczaju". Lektura otrzymuje punkty głównie za zakończenie, które piekielnie mi się podobało. Ocena wydaję mi się adekwatna do całokształtu i długo taka pozostanie.

24 komentarze:

  1. "Joyland" to jedna z ulubionych książek Kinga, więc raczej się z nią nie męczył;)
    ale fakt, jest raczej lekka i był to w pełni świadomy zamysł Mistrza zmęczonego straszeniem;)

    OdpowiedzUsuń
  2. "Joyland" jeszcze przede mną, ale słyszałam już kilka negatywnych opinii, cóż sama się przekonam, jak wreszcie sięgnę po tą powieść Kinga, a na pewno to zrobię :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Póki co mam za sobą tylko jedną książkę Kinga. Jestem ciekawa, czy po przeczytaniu następnych moja opinia będzie podobna do twojej. c:
    ~Księżycowa Pani

    OdpowiedzUsuń
  4. Akurat tej nie czytałam Kinga, ale postanowiłam, że kiedyś przeczytam wszystkie powieści króla grozy ):

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja może też :) Mam nadzieje, że kolejna książka będzie lepsza :)

      Usuń
  5. Ja co do Kinga, to może lepiej zacznę od jakiś jego wcześniejszych książek, na pierwszy ogień pójdzie zielona mila ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakoś nie mam chęci na tę akurat książkę Kinga.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytalam i średnio mi się podobało :-) czytalam tylko kilka tworów Kinga, ale wiem, że ma ciekawsze książki niż 'Joyland' :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zostałaś nominowana do LBA TAG ;). Więcej informacji tutaj: http://namalowac-swiat-slowami.blogspot.com/2014/12/moj-drugi-tag-czyli.html

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo lubię twórczość Stephena Kinga, ale "Joyland" jeszcze nie czytałam, głownie ze względu na niskie (w porównaniu do innych książek tego autora) oceny.

    Pozdrawiam,
    Alpaka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja do Joyland'a podeszłam spontanicznie. Nie planowałam przeczytać go i nie czytałam żadnych recenzji :)

      Usuń
  10. Nie czytałam jeszcze żadnej książki Kinga, ale kiedyś na pewno będę musiała się zapoznać z jego twórczością. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja także odkładałam to na później, bo wolałam lekkie i dość przewidywalne lektury :)

      Usuń
  11. Pozycja ciekawa, jednak nie jestem pewna, skoro sam autor sie z nią męczył. :(

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  12. To była pierwsza książka Kinga, którą przeczytałam. Też średnio mi się podobała. Przez to nie mogę się skusić na inne jego książki, bo trochę się obawiam.
    Pozdrawiam :)

    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudowny post :)
    A Twój blog z każdym kolejnym postem jest coraz lepszy <3

    http://kaarollkaa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. A widzieliście tego bloga? Dużo ciekawych treści, każdy kto nie widział to zachęcam do odwiedzin.

    OdpowiedzUsuń